sobota, 19 listopada 2011

Dublin. Dzień 3.

Ho Ho Ho. Merry Christmas. Po ulicach chodziły już Mikołaje. Bardzo dużo ludzi (mężczyzn mam na myśli) chodziło z wąsami, sam już zarastałem i zastanawiałem się co mi ktoś mówił o wąsach. Aaaa.... Wąsy(mustache)  były symbolem Górnego Egiptu (Upper Egypt). Słyszałem w irlandzkim radiu, że dziś znów zgineło kilka osób na Tahir Square(za kilka dni pierwsze wybory do parlamentu). Ale tam było przynjamniej ciepło!

Wycieczkę udało się wykonać w całości pomimo wszelkich przeciwności. Dzisiejszymi atrakcjami w kolejności chrnologicznej były:

  • kawałek cieniutkiej pizzy obok National Bank of Ireland (pyszna) - na śniadanie
  • Grafon Street 
  • Museum of History and Archeology (tak, tu też były skarby z Egiptu)
  • koktail mleczny Monkey Business (małpi interes) z bananem i Nutella  - na obiad (zdjęcie u góry)
  • Jameson Distillery - wycieczka ze zwiedzaniem i degustacją (ponad godzinkę).
Ze wszystkiego są zdjęcia! Czy wiesz, że w IRL jest prohibicja po której godzinie? W sumie nie dziwie się. Acha i jeśli nie padał deszcz, a jest mokro na ulicy, to trzeba to ominąć :]


Do opisania i porównania proces produkcji Guinnessa i Jamesona. Podobno Jameson ma być lepszy od JW, ponieważ filtrowany/dystylowany 3 razy i bez dymnego aromatu z torfu, ale przecież to właśnie dla tego aromatu pije się JW. Kapitan James był szkotem, dlatego potrafił robić szkocką :) Dlaczego z18 letnia whisky jest droższa od zwykłej? Bo trzeba zapłacić, za to co wyparowało z beczki (co roku 2% objętości).

Do zrobienia: pozyskiwanie drożdzy i zamiana cukru w alkohol.

Poniżej ładniejsze zdjęcie Dublina - kopuła po prawej stronie to budynek sądów (The Four Courts).
Dokładnie na przeciwko znajduje się mój hostel, więc naprawdę, nie trudno trafić!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz