niedziela, 20 listopada 2011

Dublin. Dzień 4.

No i koniec. O 10 zwiedzamy muzeum figur woskowych,

najpóźniej o 11.30-12.00 pakujemy się w jakikolwiek autobus na lotnisko. Dorwałem katalog wycieczek po Irlandii, gdyby kogoś kiedyś korciło zwiedzać zielona Irlandie, to takim busem myślę, że wygodna i fajna sprawa
http://www.paddywagontours.com/
Najlepsza recepta na zwiedzanie? Powiedz sobie, że raczej nie będziesz miał okazji tu wrócić, jesteś tu tylko raz. W ten sposób zobaczysz bardzo, bardzo dużo :)

Minusy spania w pokoju 6 osobowym. Och wtedy kiedy Ty nie spisz, oni mogą chcieć spać. Wtedy kiedy Ty się budzisz, inni rozpakowuja się a inni wymeldowują. Jakoś drobny stres mam budząc ich nawet niechcąco (dziewczyny). Wczoraj budziły nas walce, a ja wróciłem tam dopiero gdzieś koło 3 i spałem do 11 (korzyść godziny wstecz jest idealna!). Poza tym bezpieczeństwo super. No curfew - czyli bez godziny policyjnej, wchodzisz i wychodzisz kiedy chcesz, dziś może nawet zdążę na śniadanie :P

W hostelu przemieszczają się ludzie z Hiszpani, Włoch, Niemiec, Litwy, Brazyli, Portugali, USA. Na śniadanie hostel oferuje (wreszcie zdażyłem):
  • gorące napoje
  • mleko do płatków i musli,
  • toasty z dżemem itp itd.
Dodatkowo do dyspozycji mamy konsolę WII (szkoda, że dopiero teraz zobaczyłem) no i Pub Crawl (w tym mieście jest to mix ze wszystkich hosteli - niesamowita sprawa by była...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz