wtorek, 1 lutego 2011

Dzień 11. Niedziela. Powrót do Polski

O 3.30 obudziłem się i poszedłem zobaczyć, czy czasem nie ma kogoś z lotu, oczywiście nie było. Jakoś dospałem do rana na łóżku zbudowanym ze spodni, 2ch reklamówek, ręcznika i 2ch koszulek. Dawno nie miałem tak wygodnego miejsca. O 8.30 rozpocząłem próbę wydostania się z lotniska. Tutaj panuje kompletny chaos. I wciąż nie ma internetu.

No internet connection. Pani w okienku z AEGAN AirLines nie mogła wydrukować boarding pass. Żadne biuro linii lotniczych na lotnisku nie było w stanie zrobić rezerwacji ani jej zmienić. Na okienkach zostały wywieszone kartki z numerami telefonów, pod które należy dzwonić, aby cokolwiek sobie załatwić. Ochrona lotniska nic nie wie, kazali mi iść do Egyptian Air, co oczywiśnie było ich błędem. Wróciłem się bo bagaż do mojego japońskiego osiedla- to była 29 osobowa wycieczka z Japoni - czekali już 2 dni na lotnisku. Rano podobno obsługa rozdawała nawet śniadanie z hotelu. Panował taki chaos, że na przykład ludzie, którzy wjeżdzali ruchomi schodami z dołu zbijali się jak kręgle na górze, bo nie potrafili ustąpić miejsca. Udało się przejść pierwszą bramkę i odnaleźć punkt check-in, w tym nadania bagażu. szkoda, że zapomniałem przypomnieć im, by dali mi naklejkę na bagaż, ale w sumie nawet gdyby zginął (nadany bezpośrednio do Wawy), nie ma w nim nic cennego. A jest ubezpieczony. Nieważne. Spotkałem też ludzi, którzy przylecieli tutaj wczoraj wieczorem, automatycznie zostali zawrócenie i zmieniono im rezerwacje, także zwiedzili tylko lotnisko...

Check-in. 10.10. Oczywiście w kolejkę pod koniec próbował się wepchać Arab. Pisałem już, że to “świnki”? Więc stoimy tak sobie w kolejce dobre pół godziny, przedemną Amerykanie i Niemiec. Gość odpina pasy i próbuje wejść tuż przy kasie krzycząc coś. Niemiec mówi do niego po arabsku, ale on nie reaguje, Amerykanin też go blokuje, również mnie wkurwił po nie usłucha ochrony i zacząłem go wyganiać "halas" - koniec, "la" - nie, "go away" - odejdź. Było to dośc głośno i wiele razy, także gość się ugiął i poszedł sobie, a mi nawet ludzie w kolejce gratulowali. Odpowiedziałem, że lubie wkurzać ich, to teraz taka moja nowa pasja, co więcej, wiem jak to robić. Oczywiści obsługa przeprszała, ale po tygodniu w Egipcie naprawdę jest to normalne.

10.59. Czekamy na samolot do Aten. Jedyne o co się martwię, to ból uszu, ale może jakoś poradzę. Tutaj przez ochronę można bylo przenieść wszystko. Co do cen na lotnisku, sorki ale drogie. Takie same ceny wódki były w Moskwie, a może nawet tańsze - tam Finladia 1l chyba 10 euro. Tutaj byle jaki śmieć 15 $ i w górę.

O godzinie 12 wylecieliśmy do Polski przez Ateny, mieliśmy ponad godzinne opóźnienie. Na lostnisku w Atenach tuż przy schodach obsługa czekała na nas (6 osób) z biletami na samolot do Polski. Wylądowaliśmy 15.30, a 15.35 samolot Lotu miał odlecieć do Warszawy. Gość z obsługi w żółtej kamizelce przeprowadził nas szybko przez całe lotnisko i wszystkie odprawy. Udało się zdążyliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz