poniedziałek, 28 lutego 2011

Edynburg, Dzień 6. Powrót

Pomijając, że jeszcze o 4 rano jeździłem rowerem  po ulicach Edynburga i było słychać spiewające ptkai, musiałem wracać. Musiałem? Nawet, policja na skrzyżowaniu zatrzymała się by przepuścić mnie rowerem i powiedziała, "hey Tomy, stay in Edinborow! don't go!"

Samolot jak zwykle doleciał przed czasem. Spało się wyśmienicie jak zawsze. Poznałem nowych ludzi, w dziewczynę z chłopakiem na stale mieszkającą za Edynburgiem (on z Krakowa, ona spod Rzeszowa). Czy zatem wszyscy młodzi ludzie już stąd wyjechali? W ilu miastach (pow. 400 tys.) wczesnym porankiem słychać spiew ptaków, a wieczorem tylu ludzi uprawiających jogging?

Nie będę zanudzał miłą (naprawde pozytywną) przygodą na parkingu i później na drodze.
Dobrze, że się tak poszczęściło..  Koniec. Zdjęcia później, choć jest ich niewiele. No i są tylko te krajnoznawcze robione w ciągu dnia w terenie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz