poniedziałek, 24 stycznia 2011

Dzień 4. Sobota :)

Streszczenie niedzieli. W sumie to już nie wiele pamiętam. Trosszzzkę zaspałem po nocce... To jest niesamowite miejsce, spotykam tu ludzi z Sudanu, Nigeri, Turcji i tak dalej. Mamy tutaj przedstawicieli ruchu oporu w Darfurze, hadlowców, piłkarzy i tak dalej. Nie mamy natomiast  internetu, więc pisze dopiero dzisiaj. Jeździłem metro -  gdziekolwiek jedziesz kosztuje 1 funta, czyli 0,50zł. Byłem w Gizie. Jeździłem białą taksówką (tak, te które niestety naciąją).
Hol, w którym teraz siedzę,  jest zaraz przy recepcji, zarówno w dzień i w nocy nie trudno jest spotkać tutaj nowych ludzi.

Khali Market. O czegoś takiego nie ma nawet w Hong Kongu (nie mówię o czystości). Wyobraźcie sobie uliczki z przejściem może na 2 metry (w którym mieszczą się od czasu do czasu małe japońskie cieżarówki), wystawy kolorowych ubrań, butów, dywanów, czegokolwiek byście tylko zechcieli kupić na około 3-4 metry do góry. Wszystko bardzo kolorowe, żółty, czerwony, zielony, błekitny, złoty. Bardzo fajne suknie dla kobiet, podobno jednorazowe, za to wyglądają super i cena od 35 funtów (oczywiście chińszczyzna)..

Cennik. Ropa 0,9 funta litr. Benzyna maksymalnie 1,85 funta ale to już "ultimate" :D.
Sprite 1l 3 funty. Jedzonko takie dość duże 3 talerzyki 10 funtów. No właśnie jadłem chyba rybki, ogólnie nużam się w przyprawach i fajnym, ciekawym jedzeniu dla smaku, choć to było takie prosto z ulicy :) Tak, tak ... narazie klątfy faraona na mnie nie było ;) A codziennie próbujemy czegoś nowego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz